piątek, 6 listopada 2015

Mój pierwszy patchwork

Moje pierwsze wspomnienia z patchworkiem sięgają czasów, 
kiedy w telewizji emitowany był serial Dokrtor Quinn :)

Gospodynie zbierały się wówczas wieczorami i razem szyły kołdry czy narzuty.

Czasy się zmieniły, igłę, nitkę i kilka par rąk zastąpiła maszyna do szycia, a rąk pozostała para,
trochę szkoda, bo to był na pewno miło spędzony czas.

Sam patchwork jest wg mnie dość pracochłonny i wymaga duuużo cierpliwości.
Przygotowując się do uszycia kołderki dla mojej Zosi (mieszkającej jeszcze wtedy w brzuszku)
obejrzałam kilka tutoriali i stron internetowych poświęconych tej technice.

Najżmudniejsze było wycinanie kawałków materiału, wzór wybrałam prosty, żeby nie komplikować
sobie życia już na starcie. Niestety profesjonalnych narzędzi do wycinania jakie widziałam
w tutorialach nie posiadam, więc ograniczyłam się do nożyczek i szablonu.
I tak kwadracik po kwadracie (~11x11 cm) przygotowałam ich aż 48
z sześciu różnych materiałów. Stworzyły one środek całej kołderki, obramowanie
już było łatwiejsze do wycięcia, a tył to już banał :)

Zszywanie poszło dość szybko i tak oto powstała kołdra dla dziecka
o wymiarach około 100x80 cm wypełniona podwójną warstwą watoliny.


piątek, 19 grudnia 2014

Świąteczne i nieświąteczne ozdoby z filcu

Wydawałoby się, że nadmiar wolnego czasu powinien zaowocować częstymi wpisami na blogu, ale przynajmniej w moim przypadku tak nie jest. Jak już się rozleniwiłam na zwolnieniu lekarskim, to ciężko było to zmienić ;-)

Chociaż w tym czasie powstało kilka rzeczy...

...a oto kilka z nich:





A teraz coś nieświątecznego :-)


Do zrobienia powyższych kształtów i literek użyłam kolorowego cienkiego filcu,
wsadu ze starego jaśka, kolorowych nitek, guzików. 

Niezbędne były oczywiście nożyczki, igły, klej, mazak do odrysowywania i cierpliwość ;-)

Szablony można znaleźć w internecie i wydrukować, kształtów jest zatrzęsienie!

Wykonanie jest banalne:

1. Wycinamy z filcu odrysowany kształt (x2)

2. Zdobimy jedną ze stron przyszywając guziki, koraliki lub haftując dowolny wzór.
(można to zrobić na obu kształtach, tak aby po skończeniu i przód i tył były ozdobione) 

3. Zszywamy dowolnym ściegiem (ja zszywałam ściegiem dzierganym)

4. Przed dojechaniem do początku ściegu wypychamy odrobiną wypełnienia
z poduszki tak aby nabrało trójwymiarowości i kończymy ścieg.

W międzyczasie wklejamy pętelkę, na której ozdoba zawiśnie, do tego użyłam
wstążeczek wspomagających wieszanie ubrań na wieszakach, wycinam je,
bo lubią sobie wyleźć na wierzch ;-)

Do roboty!

sobota, 7 grudnia 2013

Domek dla... szczurów!

Temat bardzo nietypowy,
ale słowo się rzekło i trzeba się wywiązać.

Dlaczego domek dla szczurów? Moja koleżanka (Kasiunia pozdrawiam!)
hoduje szczury, obecnie dwa osobniki (R.I.P. Chomik).
Bobek i Flasz mają wypasioną klatkę, ale brakowało im miejsca
gdzie mogłyby się ukryć przed okrutnym światem.

Domek powstał głównie z paneli podłogowych oraz dykty (daszek).
Inne akcesoria, których użyłam to zawiasy, wkręty, papier ścierny, farba ekologiczna i pędzel.

Pomagał mi niezastąpiony tatuś!

A tu fotorelacja z placu budowy:


Na początku piłką do metalu wycięłam wszystkie potrzebne elementy.


Wyrzynarką tata wyciął wejście.

Następnie wiertarką nawierciliśmy zagłębienia na łby wkrętów i otwory.


I zabraliśmy się za skręcanie chałupki:


Zawiasy (najzwyklejsze) przymocowaliśmy do dykty za pomocą nitów
a sam daszek przybiliśmy małymi gwoździkami do skosów.

A oto chatka po malowaniu daszku:


Szczury się nie skarżyły, więc chyba im się dobrze mieszka :-)

(szczurek za młodych lat)

See you later!

piątek, 16 sierpnia 2013

Kredens: dzień 1.

Ktoś kiedyś powiedział, że początki bywają trudne... w tym konkretnym przypadku 
zgodzę się z tym stwierdzeniem w 100%.

Wyniki dzisiejszych kilku godzin pracy są niewielkie, aczkolwiek bardzo widoczne,
w rezultacie kredens nie przypomina już mebla z poprzedniego wpisu :) 

Pozbyłyśmy się z niego wszelkiego starego żelastwa: zamków, zawiasów, blokad, pinesek 
i gwoździ, wyrwałyśmy starą dyktę stanowiącą tylną ścianę (kilka elementów odpadło
samodzielnie), słowem rozłożyłyśmy kredens prawie na części pierwsze :)

Wygląda to potwornie...



Pracy jest mnóstwo, jak z resztą widać na załączonych obrazkach, ale na szczęście nie ma pośpiechu
i będzie można popracować nad dopieszczeniem mebelka :)

Na koniec podziękowania dla Kasi za dzisiejszą pomoc!!

wtorek, 13 sierpnia 2013

Wielkie wyzwanie: reaktywacja babcinego kredensu

Już niebawem przeprowadzka, ale najpierw remont i urządzanie...

Na pierwszy ogień idzie drewniany babciny kredens, który planuję postawić w kuchni zestawiając go ze współczesną zabudową. Wiem, że niektórzy uważają tego typu meble za rupiecie, ja jednak widzę w nim ogromny potencjał :). 

Jego obecny wygląd odstrasza,
ale to się mam nadzieję zmieni już wkrótce :)

Oto on:


Inspiracje znalezione w sieci:





Zaczynam za kilka dni. Trzymajcie kciuki! :-)