sobota, 29 października 2011

Coś z niczego, czyli pomysł na wieszak na ubrania

Na wstępie chciałabym zaznaczyć kilka ważnych faktów. Prezentowany w tym poście pomysł zrodził się już dość dawno i nie do końca w mojej głowie :) Pomysł zapożyczyłam od mojego taty, który zrobił sobie podobny wieszak ponieważ takowego potrzebował, być może też go gdzieś wcześniej podpatrzył... Zaznaczę, że robię to zupełnie amatorsko, nie jestem żadnym specjalistą, po prostu teraz ja potrzebuję wieszaka, ponieważ mieszkanie które aktualnie zajmuję jest dość słabo wyposażone i jak wspomniałam we wcześniejszym poście, jestem w trakcie jego urządzania.

Do wykonania prostego wieszaka na odzież wierzchnią (umieszczę wieszak w korytarzu tuż przy wejściu do mieszkania) będzie potrzebnych kilka rekwizytów:

1. Deska drewniana - rzecz jasna z drewna naturalnego, najlepiej aby była jak najmniej przetworzona, to oznacza, że może być nieregularna, z pozostałościami kory na obrzeżach, nie lakierowana itd. Moja deska jest z dębowego drewna, ma dość nierówne dłuższe brzegi i ma piękny zdrowy kolor. Jej długość to mniej więcej 80 cm. Ja o swoją długo nie musiałam się starać, po prostu mój tata posiadał jedną na zbyciu.


2. Wieszaczki - zakupione w jednym z wielkopowierzchniowych sklepów z artykułami wyposażenia domu, do wyboru było kilka wzorów i kolorów. Do naszego wieszaka możemy użyć dowolnie wybranych wieszaków: mniejszych lub większych, prostych lub bardziej skomplikowanych. Wszystko zależy od naszej wyobraźni. Mój wybór padł na te bardziej skomplikowane:

Deska dębowa ma dość chłodną barwę, więc dobrałam do niej wieszaczki w kolorze matowego srebra, nieźle się razem prezentują :)

Innymi potrzebnymi akcesoriami będą metalowe zawieszki do umieszczenia gotowego wieszaka na ścianie (za pomocą dwóch wkrętów). Potrzebować będziemy także lakieru do drewna - bezbarwny najlepiej wydobędzie barwę użytego drewna, pędzelka, papieru ściernego, wiertarki, wkrętaka, metrówki, ołówka.

Jeśli mamy już wszystko co potrzebne możemy zabrać się do wykonania wieszaka. Oto jak postępowałam:

1. Przygotowanie deski do lakierowania - deskę należy wygładzić papierem ściernym, tak aby przy pociąganiu ręką po jej powierzchni nie były odczuwalne żadne nierówności. Brzegi w moim "dębie" nieco się strzępiły, więc potraktowałam je też szczotką drucianą, żeby nie do końce zedrzeć pozostałości po korze. Dodam w tym miejscu, że mam trochę ułatwioną sprawę z dostępem do różnych narzędzi, gdyż mój tata zawodowo zajmuje się "majsterkowaniem". Gdy deska jest oszlifowana...


2. ...wyznaczamy miejsca, w których będą przykręcone wieszaczki. Posługujemy się przy tym metrówką, pomocna może też okazać się poziomica, ażeby wszystko zaznaczyć równo.

3. Teraz, jeśli sami nie potrafimy, prosimy kogoś o wywiercenie otworków na wieszaczki i z tyłu do zawieszenia na ścianie, dąb jest drzewem twardym, więc wkręcanie wkrętów bezpośrednio w deskę może niestety nie udać się...

4. Zabieramy się za lakierowanie, oczywiście po uprzednim oczyszczeniu z drzazg czy pyłu.

5. Pozostawiamy do wyschnięcia wedle zaleceń producenta lakieru, a jeśli jest taka potrzeba - kładziemy kolejną warstwę lakieru.

6. Gdy powłoka lakieru całkowicie wyschnie możemy przykręcić wieszaczki i zamocować na tylnej stronie zawieszki mocujące.

Zdjęcia gotowego wieszaka zaprezentuje za kilka dni, ponieważ mój wieszak  nie jest jeszcze gotowy, pozostało mi do wykonania zaledwie kilka kroków. Zatem ZAPRASZAM WKRÓTCE !!


wtorek, 25 października 2011

Stare nowe krzesło, czyli coś z niczego

Wprowadzając się do nowego mieszkania zazwyczaj odczuwamy potrzebę, żeby jakoś je urządzić, zrobić coś po swojemu, jednym słowem "uwić sobie gniazdko", gdzie będzie nam miło i przyjemnie odpoczywać po ciężkim dniu pracy. Tak też było ze mną w maju tego roku...
Sam dzień przeprowadzki był okrutnie męczący, szczególnie, że wyprowadzałam się z ostatniego piętra IV-piętrowego bloku do bloku III-piętrowego na piętro II. Pakowane rzeczy sprawiały wrażenie, że jest ich coraz więcej zamiast mniej :) ale po kilkugodzinnej walce udało się wszystko spakować i przewieźć. 

Gdy już wszystko było rozpakowane i poukładane, a nowa kwatera została generalnie odświeżona zaczęłam myśleć na temat owego "wicia gniazdka" :). W zasadzie procedura ta trwa nadal ze względu na ograniczenia czasowe i finansowe, ale jest bliżej niż dalej. Na pierwszy ogień poszły kuchenne krzesła, stare, chyba jeszcze z czasów radzieckich, bardzo smutne krzesła. Miałam dwa wyjścia: pozbyć się ich lub sprawić, żeby nieco ożyły. Z powodu wspomnianych wcześniej ograniczeń finansowych wybór padł na opcję nr 2. I tak oto rozpoczęło się poszukiwanie niezbędnych akcesoriów. Wśród nich znalazły się: papier ścierny, rozcieńczalnik lakowy, lakierobejca ekskluzywna w kolorze sosny, pędzel. Inne przydatne przedmioty to: stare gazety (aby zabezpieczyć podłogę przed zachlapaniem lakierem), taśma klejąca (malowanie na balkonie bywa kłopotliwe), pistolet na zszywki (6 mm), szmatka, miska z wodą i płynem do mycia naczyń oraz drewniany klocek, który można owinąć papierem ściernym, aby lepiej się szorowało. Koszty takiej zabawy to około niecałe 50 zł, w zależności od tego jaką pojemność lakieru zakupimy (na dwa krzesła śmiało wystarczy puszka o pojemności 0,25l). 
Gdy już skompletowaliśmy wszystko co potrzebne, aby odnowić drewniane elementy naszego krzesła zabieramy się za robotę! 
A oto co kolejno wykonujemy:

1. Za pomocą papieru ściernego owiniętego wokół np. drewnianego klocka oczyszczamy drewno ze starej warstwy lakieru (pozbywamy się uprzednio siedzenia i oparcia). Robimy to do momentu, aż najmniej zużyte powierzchnie zmatowieją - to jest chyba najbardziej niewdzięczne zadanie, tak na początek ;) Proponuję w tym miejscu, aby rozplanować sobie po kolei co będziemy ścierać, żeby nie zapomnieć co już zostało zrobione a co jeszcze wymaga przetarcia. 

2. Po dokładnym oczyszczeniu wszystkich elementów wilgotną szmatką (namoczoną w płynie z wodą) przecieramy wszystkie elementy, aby usunąć z nich pył i inne zabrudzenia. 

3. Następnie przygotowujemy się do lakierowania: rozkładamy gazety, przyklejamy je taśmą (o ile wymaga tego miejsce, w którym pracujemy) i ...

4. ...w końcu przechodzimy do czynności głównej, czyli lakierowania. Nakładamy pierwszą warstwę lakieru. Tu robimy podobnie jak przy ścieraniu, po kolei element po elemencie, aby nie pominąć żadnego. W zależności od tego jak podaje producent, pozostawiamy tak polakierowane krzesło do wyschnięcia - w moim przypadku było to 16-24 godziny, czyli o tej samej porze dnia następnego możemy powtórzyć czynność. Proponuję malować krzesło w normalnej pozycji stojącej, w ten sposób przy małej gimnastyce pomalujemy całe krzesło bez konieczności jego manewrowania.

Krzesło sobie schnie, a teraz trzeba pomyśleć nad nowym obiciem siedzenia i oparcia. Wymyśliłam sobie, że moje obicia będą ciemnoróżowe (fuksja, wrzos). Potencjalnego materiału na obicie szukałam początkowo w "lumpeksach", ale niestety nie znalazłam tam nic w moim wymarzonym kolorze. Udałam się więc do sklepu specjalistycznego z materiałami obiciowymi - tam od razu znalazłam porządny gruby materiał w idealnym kolorze! Koszt materiału to około 30 zł (jak dobrze pamiętam wzięłam tylko 1 metr). 

Przygotowanie materiału wyglądało następująco:

1. Wycięłam dwa kwadraty o długości brzegów takiej jak wymiary siedzenia plus 10 cm, czyli siedzenie o jednym z brzegów długości 30 cm odpowiada kwadrat materiału o brzegu długości 40 cm (zapas potrzebny do przyszycia obicia). 
2. Materiał zabezpieczyłam obrzucając krawędzie na maszynie do szycia (nie jest to aż tak bardzo konieczne, zależy od jakości materiału).
3. Za pomocą pistoletu na zszywki przytwierdzamy jedną z krawędzi do spodniej części siedzenia. W tym momencie przyda się dodatkowa para rąk, która naciągnie odpowiednio materiał. Jako następną przybijamy krawędź przeciwległą, a potem kolejne. Naciąganie narożników proponuję zostawić na koniec, wtedy odpowiednio podkładamy materiał, aby dobrze się układał na rogach i także traktujemy do zszywkami.
4. Z obiciem oparcia było już więcej zabawy, ponieważ w przypadku moich krzeseł wymagało to uszycia prostego pokrowca. Przy użyciu maszyny do szycia zszywamy trzy krawędzie obicia pozostawiając otwartą jedną z dłuższych krawędzi. Wcześniej oczywiście przygotowujemy materiał pozostawiając odpowiedni zapas materiału. W gotowy pokrowiec wkładamy deseczkę oparcia, robimy zakładkę niezszytej krawędzi w taki sposób, aby nie było widać krawędzi materiału i przybijamy zszywkami.
5. Jeśli oparcie tego wymaga, kolcem przebijamy w materiale dziurki służące do zamocowania oparcia. 

Jeśli lakier już wysechł i nie klei się, można zabrać się za przykręcenie siedzenia i oparcia do stelażu krzesła. Poniżej prezentuję efekty mojej pracy:


Zamierzonym celem było ożywienie barwy drewna, nadanie mu nowego blasku oraz zastosowanie nowego koloru obić, pasującego do reszty pomieszczenia (prace nad ową "resztą" trwają). 
Zachęcam do tego typu działań we własnym domu, to świetna zabawa i okazja do oderwania się od codziennych czynności.